-
Stacja Puck nie tętni już życiem jak za dawnych lat. Nie ma kiosku - olbrzyma w poczekalni, nie ma już piwoszy w poczekalni... Obok dworca - dworzec autobusowy, na miejscu dawnego sadu, ogrodzonego ażurowym płotem z białej cegły. Brak też kina „Mewa”, w którego budynku dziś mieści się skład mebli. Droga do szkoły szybko przeminęła, nie licząc wspomnień związanych z kilkoma miejscami po drodze. Drogę tę opisałem w drugim wydaniu Muszelek. Wejście do szkoły.. Wchodziłem tam z mocno bijącym sercem. Do szkoły za moich szkolnych lat zawsze wchodziło się drzwiami od podwórka - boiska, na którym rozgrywaliśmy mecze, decydujące o losach... Teraz wschodziłem głównym wejściem, od ulicy. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to brak dyżurki Pan Langego. W dawnym gabinecie pielęgniarki - jest teraz lekarz... Wyjście ze szkoły na boisko - zabudowane... Na korytarzu na parterze - długi stół ze zdjęciami, materiałami wspomnieniowymi... Uroczystość odbywała się w Sali Sportu - na dawnym miejscu „ tajemniczego ogrodu”. Tam część oficjalna - życzenia, prezenty, przedstawienie uczniów na temat szkoły. Ja również Dyrektorowi szkoły wręczyłem Muszelki pamięci, wydanie I i II, ze słowami, że to, co robiłem w szkole, to opisałem w tych tomikach. Po zakończeniu części oficjalnej uroczystości idziemy do klas. Trafiłem do klasy w której za moich czasów znajdował się pokój nauczycielski. Tam z Marylą Żmudzką - nauczycielką geografii spożywamy smakowrite ciastka i popijamy pyszną herbatą. Potem zaczyna się zwiedzanie szkoły Rzeczywiście, zmiany duże. W gabinecie Dyrektora - księgowość W sekretariacie też co innego. Cisną się wspomnienia... wszak w tej szkole spędziłem siedem pięknych lat mego życia, wśród znakomitych Nauczycieli, koleżanek i kolegów. Wszedłem też do swej klasy. Wspomnienia. Wspomnienia spowodowały, że przytaczam mój wiersz, który czytałem na spotkaniu pięćdziesięciolatków w restauracji „Paradis”. Rozmowy w klasach, wspomnienia, wspomnienia... Potem żegnam się i idę na stację na pociąg - autobus szynowy, który wiezie mnie do Gdyni. Po drodze myślę o szkole, o czasie tam spędzonym, jakże wtedy beztroskim, o nieżyjących już Nauczycielach, o woźnym... Powrotna droga szybko mija. W Gdyni przesiadka z autobusu szynowego na kolejkę SKM i dojeżdżam do stacji Gdańsk Wrzeszcz. Tam do domu autobusem na morenę, położoną 162 metry nad poziom morza, tak że powódź mi raczej nie grozi... - |